Komentarze: 9
Babcia mojej koleżanki dopuszczała się pewnego zboczenia. Wprawdzie można powiedzieć, że była ekologiczna (tzn. chyba jeszcze jest). Otóż Ela, jej wnuczka raz na przerwie wyciągnęła torebkę po cukrze (sic!), a z torebki wyjęła śniedanie, to kazało się zastanowić, co jest grane. Sytuacja powtarzała się każdego dnia, Ela przynosiła drugie śniadanie w woreczkach (umytych) po mleku, w pustych opakowaniach po cukrze lub mące. Raz przyniosła sobie śniadanko w opakowaniu po margarynie do smarowania chleba. Ela jakoś się tym nie przejmowała, ale wzbudzała powszechne rozbawienie, nie zdając sobie z tego sprawy. Hmmm.. różnych zboczeń się ludzie dopuszczają PS. Ta babcia kazała chodzić Eli w skarpetkach z włóczki ( oczywiście własnoręcznie zrobionych!). Dzielna Ela odparła atak babci, nosiła zwykle żółte (ja toleruję wyłącznie białe, czarne i szare) w dalmatyńczyki.