lip 26 2003

KEN + something more


Komentarze: 7

Heartland podsunął pomysł by opisać typowego KENA, ale tu pojawia się pewien problem, bo nie ma takiego typowego jak było w przypadku BARBIE. Pierwsza postać jaka mi się nasuwa to mięśniak napakowany sterydami z biednym tatuażem na ramieniu. Osiłek (bez obrazy dla bajkowego Smerfa, którego lubiłam) ów zwykle bardzo tępy jest bardzo często postacia łysą, opaloną dzięki lampom, i wygoloną na klacie i nosi takie "faaajne" okulary. Zauwazyłam, że oni w dziwny sposób chodza, mianowice szeroko rozstawiaja ręce i szpanersko nimi wymachuja, ja tak nie potrafię. Bardzo często też się zdarza, że jest dresem, ale temu to już się nie dziwę. Druga wizja KENA pojawia się w postaci chłopaczka podajacego się za tzw. skate'a , któremu krok spodni opadał poniżej kolan (lekkie poszerzenia jeszcze toleruję). Chłopaczek ten nosi sam daszek, nie iwem w jakim celu przed Słońcem głowy nie ochroni, bo czubka nie ma zakrytego, a wcale w tym dobrze nie wygląda. No i oczywiście bluza z nieodłącznym kapturem. Ponadto taki człowieczek uważa się za owego skate'a tylko dlatego, że słucha "chip - chopu", nosi za duże ciuchy po starszym barcie i szpeci mury swoimi TAG-ami, jeszcze jakby potrafił malować to bym się nie czepiała(choć sporadyczne wypadki się zdarzają), a najlepsze w tym jest to, że w USA tacy ludzie słuchają punk rocka (i tu podziękowania dla kolegi, który mi ich jeszcze bardziej ośmieszył podając do wiadomości tą informację). Trzeci osobnik ma za mały T-shircik i obcisłe spodnie. Na włosach ma pasemka a żelu takie ilości, że w ciepłe dni jego włosy zaczynają żyć własnym życiem. Ogólnie facecik sprawia wrażenie typa dośc pedalskiego tym bardziej gdy posiada jakiś łańcuch czy kolczyki.

No i tak to by się przedstawiało. Nie przepraszam jeśli kogoś uraziłam, po prostu jestem typem wybitnie nietolerancyjnym jeżeli chodzi o wygląd , który mi nie odpowiada i wcale się tego nie wstydzę, chociaż na mnie tez się ludzie głupio czasem patrzą, szczególnie jak widać całe glany.

Czytam "Świat wg Garpa" i ciągle się nad tą książką zastanawiam, wprawdzie przeczytałam dopiro 100 stron, ale dalej myślę. Mam już cytacik:::
'Na tym sprośnym świecie - myślała - jest się czyjąś żoną albo czyjąś dziwką - albo na najlepszej drodze stania się jednym czy drugim. A jeśli nie pasujesz do żadnej z tych kategorii, dają ci do zrozumienia, że jest z tobą coś nie w porządku'

Składam hołd człowiekowi, który wymyślił ser zółty : Jesteś boski(a)

'Długośc życia ludzkiego - to punkcik, istota - płynna, spostrzeganie - niejasne, zespół całego ciała - to zgnilizna, dusza - wir, los - to zagadka, sława - rzecz niepewna. Krótko mówiąc, wszystko to, co związane jest ciałem to rzeka, co z duszą, to sen i mara."                   Marek Aureliusz co umarł w Wiedniu

 

Maltretuję właśnie dyskografię Metallici - i utwierdzam się w przekonaniu, że kocham Nothing else Matters, i wcale nie na prózno nauczyłam się słów na pamięć

Niebieskie fiołki giną szybciej od fioletowych gdy zostaną zagryzione przez szynszyle

Jak na mnie to za długie

blekitnaglina : :
A.
28 lipca 2003, 10:53
cytacik niezły, postawil mnie na ziemi.. na to wyglada ze prawie wszytkie (nie liczac szczesliwych zon -nieszczesliwych tez...i wolnych dziewcztn) sa czyimis dziwkami...
heartland
28 lipca 2003, 08:17
myslę że znalazłoby się jeszcze kilka innych typów Kenów. Ja rozumiem że "Nothing..." to taka miła balladka a Metallica BYŁA kiedyś dobrym zespołem ale ZAWSZE Hatfield był równie dobrym wokalistą co poetą. Właściwie to poetą beznadziejnym...
zmieniona...
27 lipca 2003, 18:03
ej no same sraj-portki nie sa az takie zle (w odroznieniu od ich wlascicieli "Sk8tOw" );P a hiphop zrobil sie po prostu modny i komercyjny ale znam kilka kawalkow godnych uwagi co nie zmienia fucktu ze hh nie jest moja glowna karma :) a kto nie kocha Nothing else Matters??? nie znam takowego osobnika :D
26 lipca 2003, 23:12
Zgodzę się z dziewczętami, że "Nothing else matters" jest wspaniałą kompozycją. No i też umiem słowa na pamięc:) Ken... dla mnie to najbardziej typ numer 3. Najbardziej przypomina bowiem tego lalkowego kena, żelusia-gogusia:)
26 lipca 2003, 20:52
Wolałabym wyskoczyć przez okno niż spotkać się z którymś z ww. A "Nothing else matters" jest naprawde piękne...
26 lipca 2003, 20:40
Komentowałam poprzednią notkę, kiedy pojawiła się nowa ;) A swoją droga najbardziej mi się "podoba" typ trzeci :P
A Metallica... poezja. Chociaż Nothing else matters przypomina mi o pewnych zdarzeniach z mojego życia, których wolałabym nie pamietac...
Pozdrawiam.
26 lipca 2003, 20:38
Wyrosłam już z wszelkiego rodzaju "Kenów" i mam zdanie wyłącznie na temat sera: śmierdzi, jak się grzeje, ale jest pycha!

Dodaj komentarz